PUP nie tylko dla bezrobotnych: czerwiec 2023
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
– „Czas odczarować Powiatowy Urząd Pracy, bo zazwyczaj kojarzy się z pośredniakiem i zasiłkiem dla osób bezrobotnych. A my chcemy pokazać, że jesteśmy instytucją, która pokaże drogę rozwoju, pomoże przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej i napisać profesjonalne CV” – mówi Danuta Michałek, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy.
Jak przebiegała dotychczas pani kariera zawodowa?
– Moja kariera zawodowa toczyła się trochę burzliwie, od pracy w korporacji do pracy w urzędzie. To duża rozbieżność. Jestem absolwentką filologii rosyjskiej, początkowo pracowałam w dość małej firmie prywatnej jako tłumaczka. Potem trafiłam do dużej korporacji. Do moich zadań należała współpraca z rynkami wschodnimi, przygotowanie kontraktów, różnego rodzaju rozmowy biznesowe, wyjazdy, udział w targach i konsultacjach. Później los tak chciał, że bardzo chciałam zmienić pracę i dostałam dwie oferty, jedną z firmy prywatnej, drugą z urzędu. Złożyłam CV do Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie na stanowisko do spraw organizacji i zarządzania. Dostałam propozycje pracy z obu tych miejsc. Pomyślałam sobie, że w końcu odpocznę, pracując w urzędzie. Nic bardziej mylnego! Przepisy, przepisy i jeszcze raz przepisy… Tak zapamiętałam początki. Bardzo dużo pracy, czasem od godziny siódmej do dziewiętnastej. W WUP przeszłam przez wiele szczebli, byłam między innymi kierowniczką Zespołu Zarządzania Zasobami Ludzkimi. Wkrótce zostałam zastępczynią dyrektora, a później po wygranym konkursie dyrektorką Powiatowego Urzędu Pracy w Bochni.
Wtedy w pani życiu po raz pierwszy pojawiła się Bochnia?
– Właściwie tak. Oczywiście wiedziałam, że istnieje takie miasto, podobnie jak powiat bocheński. Nie bywałam tu jednak, nie znałam też wielu ludzi, którzy tu mieszkali. Nie myślałam, że to jest tak urokliwe miejsce. Jestem zakochana w Bocheńszczyźnie, urzeka mnie miasto i okolice, a także serdeczność mieszkańców. Gdybym mogła się tutaj przeprowadzić z rodziną, to pewnie bym to zrobiła.
Czytaj dalej w czerwcowym numerze Kroniki.