Jan Flasza: wrzesień 2021

wrz 23, 2021

Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć

Moje podwórko

to dwa podwórka szkolne, najpierw w Gierczycach, zaś od piątej klasy w Siedlcu. To było podwórko „elitarne”, żeby się na nie dostać, trzeba było pokonać codziennie pieszo 8 kilometrów – tam i z powrotem.

Gdy byłem dzieckiem chciałem zostać

Chyba zawsze miałem potrzebę zostania historykiem; potrzebę poznawania przeszłości najbliższej okolicy, którą tworzyły Łapczyca, Chełm i Siedlec.

Chciałbym poznać sposób na

to, jak zatrzymać nastrój poranka – czasu, który tak szybko mija. Dopiero popołudniami zaczynamy odczuwać dojmującą rzeczywistość.

Poranek jest piękny, świeży, niezabrudzony…

Boję się

zalewu taniochy, czyli sytuacji, kiedy prostacka rozrywka, wypiera szlachetniejsze formy. Nie mam nic przeciwko zabawie, lecz czasem trzeba się zatrzymać i po prostu zastanowić: co dalej?

Moim marzeniem jest

jeszcze raz móc wyjść na Wielką Rawkę, aby podziwiać niewiarygodnie szeroką panoramę. Mam także marzenia bardziej przyziemne: dalsze poznawanie Polski prowincjonalnej. Odwiedziliśmy już mityczny Szczebrzeszyn, a także Pacanów – miejscowość rezydencjonalną Koziołka Matołka. Teraz przyszła pora na bliższe ośrodki tej kategorii, jak Gdów, Pcim i Kłaj. Polska na prowincji jest piękna i jakże do bólu prawdziwa.

JAN FLASZA – urodził się w Gierczycach w 1952 roku. W Bochni ukończył liceum ogólnokształcące. Studiował historię na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w 1976 roku obronił pracę magisterską pod kierunkiem prof. dr. hab. Józefa Gierowskiego. W latach 1976-1982 pracował w miejskiej bibliotece. W 1982 roku rozpoczął pracę w Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni, a w 1993 roku został jego dyrektorem.

Żona Małgorzata całe życie zawodowe związana była z bocheńską biblioteką, córka Anna pracuje w Warszawie, w DKMS – międzynarodowej organizacji non-profit zajmującej się walką z nowotworami i innymi chorobami układu krwiotwórczego.

Wysłuchała Anna Kocot-Maciuszek.


Odpowiedzi na pozostałe pytania w cyklu „Znamy się tylko z widzenia” publikujemy we wrześniowym numerze Kroniki Bocheńskiej.

Przejdź do treści