TERAZ STADION, DAWNIEJ… GRUDZIEŃ 2021
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
Po kilku latach przerwy powracamy do bardzo cenionego przez czytelników „Kroniki Bocheńskiej” cyklu „Dawne widoki Bochni”. Opublikowaliśmy w nim dotąd kilkadziesiąt odcinków, prezentując dawne fotografie i pocztówki wraz z ich szczegółową analizą ikonograficzną. Nie zawsze jest jednak ona łatwa i możliwa. Niejeden widok, pomimo rozpoznania tego, co przedstawia, nadal skrywa zagadki, budzi wątpliwości. Publikowanie takich materiałów ma jednak głęboki sens, gdyż daje szansę na prostowanie nieścisłości oraz ewentualne uzupełnienia i korekty.
Nasz cykl pozwala w przystępnej formie poznawać dzieje naszego miasta poprzez obserwowanie, jak kształtował się jego układ przestrzenny i jakie przemiany zachodziły w architekturze. Często, niejako przy okazji, dostarcza ciekawych obrazków z życia codziennego sprzed dziesięcioleci.
Omawiana dziś fotografia nie ma oszałamiającej jakości, lecz mimo to jest przedstawieniem wartym szerszego upowszechnienia. Pokazuje dość istotny fragment Bochni z uwagi na pełnione kiedyś przez to miejsce funkcje. Dziś oczywiście należą do przeszłości, gdyż tamten obraz Bochni, z jej typową i lichą kiedyś zabudową, nie wyłączając uważanej za reprezentacyjną ulicy Kazimierza Wielkiego, przestał istnieć. W 2. połowie ubiegłego wieku i na przełomie stuleci została rozebrana większość obiektów a na ich miejsce pojawiły się nowe budynki.
Parkingi przed stu laty
Na zdjęciu, wykonanym na terenie obecnego Stadionu Miejskiego im. dr. Władysława Krupy, widzimy dość charakterystyczne kiedyś dla bocheńskich ulic pojazdy – konne wasągi, inaczej zwane popularnie półkoszkami lub bryczkami. Czterokołowe, odkryte, bez resorów lub na półresorach poprzecznych, z nadwoziem drabinkowym opartym bezpośrednio na osiach, z wyplatanymi bokami z wikliny lub jałowca. Od XIX aż do lat 70. XX wieku używane były dość powszechnie, jako uniwersalne wehikuły podróżne. Można było się nimi wybrać nie tylko do kościoła, lecz także na targ lub jarmark, i w dodatku zabrać z sobą towar przeznaczony do sprzedaży lub przewieźć do domu zakupione towary.
Artykuł Jana Flaszy przeczytać można w całości na łamach grudniowego wydania Kroniki Bocheńskiej.