Polskie pogranicze oczami bochnianina: lipiec-sierpień 2023
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
Pogranicze,to według słownika języka polskiego, obszar położony blisko granicy oddzielającej terytoria różniące się pod pewnymi cechami. A zatem pogranicze nie może istnieć bez swojej granicy. Wydaje się to oczywiste, gdy myślimy o granicach państw, a w pierwszej kolejności o granicach naszej ojczyzny.
Czy można obwiniać Bug?
Pogranicze polskie: różnorodność krajobrazów, bogactwo przyrody, mnogość kultur, języków i religii, regionalne stroje, zwyczaje i kuchnia, kontrasty i podobieństwa, poczucie wspólnoty, ale i własnej tożsamości. Jedna przestrzeń – różne waluty, alfabet, nawet przepisy ruchu drogowego. Łatwo mówić o pograniczu tam, gdzie granica jest precyzyjnie oznaczona i dobrze strzeżona. Ale w jaki sposób zdefiniować i postrzegać pogranicze, jeśli linia słupków granicznych przecina jedno i to samo pole buraków cukrowych? Czy żubry wędrujące po Puszczy Białowieskiej wiedzą, że opuszczając Białoruś wdzierają się bezprawnie na teren Unii Europejskiej? Co powiedzieć o pokładach węgla brunatnego, których jeden koniec mozolnie skrobią koparki w kopalni „Turów”, a przeciwległy kraniec jest uprawiany przez działkowiczów w niemieckim Zittau? W jaki sposób myśleć o granicy, która w 1945 roku brutalnie i bezmyślnie przecięła na pół założenie parkowe ekscentrycznego hrabiego von Muskau? Czym jest pogranicze, jeśli dzieci z polskiego Cieszyna chodzą do szkoły w czeskim Cieszynie i odwrotnie? Czy można obwiniać Bug, że zamiast łączyć skutecznie oddziela od siebie bratnie, słowiańskie narody?
Tego typu myśli i dylematy pojawiają się w głowie, gdy nadchodzi sposobność oglądu polskiego pogranicza z odpowiedniej perspektywy. Na przykład z perspektywy siodełka rowerowego, przemierzając tysiące kilometrów dróg i bezdroży, zawsze możliwie blisko biało-czerwonych słupków granicznych.
Okres 2015-2019 obfitował w rowerowe wyprawy. Pięć lat i pięć długodystansowych etapów, które w całości złożyły się na ślad odzwierciedlający z grubsza kontur naszego kraju (01). Ponad 6000 km ścieżek i marnej jakości dróg, setki godzin spędzonych na pedałowaniu, ale zarazem mnóstwo czasu na wnikliwą obserwację wszystkiego wokół, przemyślenia i wnioski. Analizowanie problemów, wyłapywanie walorów, nieustanne porównywanie obszarów położonych po przeciwnych stronach granicy – nie tylko z niezaspokojonej ciekawości, ale także z powodu czysto zawodowych zainteresowań architekta, osoby naukowo związanej z przestrzenią.
Czytaj dalej w wakacyjnym numerze Kroniki Bocheńskiej.