Nie wiecie, co was minęło: październik 2023

lis 08, 2023

Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć

– „W tej sali tylu mieszkańców Bochni i powiatu bocheńskiego jeszcze nie było” – stwierdził Adam Korta, witając wszystkich przybyłych 6 września do sali narad Starostwa Powiatowego, gdzie odbyło się spotkanie z Michałem Rusinkiem poświęcone Wisławie Szymborskiej. Rozmowę poprowadziła Dorota Rzepka, dyrektorka Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bochni.

Michał Rusinek przez piętnaście lat był sekretarzem noblistki. Do dzisiaj kieruje Fundacją Wisławy Szymborskiej. Jest wykładowcą na Wydziale Polonistyki UJ, tłumaczem, autorem książek dla dzieci i dorosłych, a także członkiem Rady Języka Polskiego PAN.

Decyzją Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Wisława Szymborska została patronką 2023 roku. Powodem do szczególnego wspominania tej niezwykłej osoby stała się przypadająca w tym roku, 2 lipca, setna rocznica jej urodzin.

Co o laureatce Nagrody Nobla w dziedzinie literatury z 1996 roku, a także kulisach swojej pracy mówił w Bochni Michał Rusinek? Oto nasz subiektywny wybór najciekawszych fragmentów spotkania.

O przyznaniu nagrody i telefonie do siostry

– „Gdy Szymborska dowiedziała się o tym, że przyznano jej Nagrodę Nobla, a był to grudzień, wpadła w wielką panikę. Przebywała wtedy nie w Krakowie, a w Zakopanem. Zadzwoniła zatem do swojej siostry, która na stałe mieszkała w Krakowie i powiedziała jej o tym, że przyznano jej Nagrodę Nobla. Siostra odpowiedziała: – A, gratuluję! A jaka pogoda w Zakopanem?

To dowód na to, że siostry Szymborskie miały brytyjskie korzenie, a na pewno brytyjskie poczucie humoru”.

O niechcianej popularności

– „Była osobą nierozpoznawalną na ulicach, czego potrzebowała, dlatego że wiedzę o świecie niezbędną do pisania wierszy czerpała z obserwacji świata. A bardzo trudno jest obserwować świat, kiedy ten świat się na nas patrzy. Zdała sobie sprawę, że nie będzie mogła już funkcjonować tak, jak funkcjonowała do tej pory. Z tego co wiem, to rozważała nawet nieprzyjęcie Nagrody Nobla, ale stwierdziła, że to jest bez sensu, bo i tak ten świat będzie się na nią patrzył, jeszcze w dodatku wrogo będzie się patrzył. (…) Wmówiła sobie zatem, że to nie jest nagroda dla niej, tylko w ogóle dla polskiej poezji. To nie była kwestia skromności, ale chyba bardziej takiego mechanizmu obronnego”.

Artykuł Aleksandry Fortuny-Nieć można przeczytać w październikowym numerze Kroniki Bocheńskiej. 
Przejdź do treści