Kwiecień 2025: Liczy się pierwsze wrażenie

maj 06, 2025

Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć

– „Jeśli coś mi nie pasuje, interweniuję. Nie oszukujmy się, widz włącza telewizor i najpierw ocenia wygląd gwiazdy i tancerza – kostium, fryzurę, makijaż – a dopiero potem taniec” – mówi Martyna Łach z Bochni, główna kostiumografka „Tańca z Gwiazdami”.

O projektowaniu marzyłaś od zawsze?

– Tak, to było moje marzenie, ale długo wydawało się bardzo nierealne. Zaskoczę cię, ale z wykształcenia jestem technikiem dentystycznym, protetykiem stomatologicznym. W tej dziedzinie precyzja jest kluczowa. Rzeźbienie, modelowanie w skali 1:1 czy 2:1 wymaga ogromnej dbałości o detale. Myślę, że ta kreatywność i dokładność właśnie przełożyła się na moją późniejszą pracę w modzie.

Jak wyglądała twoja droga do świata mody?

– Po ukończeniu I Liceum Ogólnokształcącego w Bochni poszłam do szkoły protetycznej, a potem wyjechałam do Paryża na rok. Tam uczęszczałam do szkoły językowej, uczyłam się języka i spędzałam czas w bardzo artystycznym otoczeniu. Później przeprowadziłam się do Krakowa, ale czułam, że czeka na mnie coś więcej. Przez przypadek trafiłam na konkurs, w którym wygrałam wejściówki na pokaz Roberta Kupisza. Pojechałam do Warszawy i już na drugi dzień wiedziałam, że chcę tam mieszkać, że w tym mieście mogą spełniać się moje marzenia. Wkrótce zaczęłam pracować jako sprzedawczyni w showroomie Kupisza, a później poznałam Gosię Baczyńską. Spotkałyśmy się na imprezie modowej. Poprosiła, żebym zapisała sobie jej numer i wysłała wiadomość. Tak zaczęła się nasza korespondencja, która trwała kilka miesięcy. W końcu odezwała się do mnie i zaproponowała współpracę. To było dla mnie duże wyróżnienie. Warto wspomnieć, że Gosia Baczyńska to jedyna Polka, która znalazła się w oficjalnym kalendarzu pokazów Paris Fashion Week.

Od trzech edycji jesteś główną kostiumografką „Tańca z Gwiazdami”. Jak wyglądają kulisy twojej pracy?

– Przygotowania zaczynają się już miesiąc przed startem edycji. Na przykład, jeśli pierwszy odcinek jest 3 marca, to my ruszamy z pracą 3 lutego. Choć tak naprawdę jeszcze wcześniej robimy sesję do ramówki i na billboardy.

Każdy myśli, że mamy tydzień na przygotowanie kostiumów, ale w rzeczywistości to tylko trzy dni! W niedzielę jest emisja programu, w poniedziałek odpoczywam, zarówno ja, jak i mój team. We wtorek wstaję o czwartej rano, bo wtedy najlepiej mi się pracuje. Do trzynastej tworzę projekty – początkowo było to dwanaście kostiumów damskich i męskich. Później przedstawiam je reżyserowi i produkcji, a od piętnastej, po uzyskaniu akceptacji zaczynam poszukiwanie tkanin. Kostiumy szyjemy w środę i czwartek, w piątek mamy przymiarki. W sobotę cała noc schodzi nam na zdobieniach.

Jak gwiazdy reagują na swoje kostiumy?

– Zawsze wysyłam im projekt wcześniej. Ufają mi, że będzie dobrze. Oczywiście możemy korygować detale – dekolt, rozcięcie – ale rzadko kto ma zastrzeżenia. Wydawałoby się, że wyzwaniem mogłaby być na przykład Grażyna Szapołowska. Rzeczywiście, uszyłam jej bardzo wymagające kostiumy, jednak w ruchu prezentowały się spektakularnie. Do spodni doszywaliśmy czterdziestocentymetrowe frędzle sprowadzane specjalnie z Londynu. Piękna była też sukienka w kolorze butelkowej zieleni do rumby, w której pani Grażyna prezentowała się zjawiskowo.

Czytaj dalej w kwietniowym numerze „Kroniki Bocheńskiej”.

Przejdź do treści