Dla kobiet i odważnych mężczyzn: maj 2023
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
– „Pod koniec pisania czułam się, jakbym miała 86 lat. Dźwigałam na plecach podwójny ciężar, mój i mojej bohaterki. Doszłam do wniosku, że przez lata zmieniły się jedynie dekoracje. Potrzeby kobiet są uniwersalne, nieważne, czy to XIX, XX czy XXI wiek” – mówi Sabina Jakubowska, autorka „Akuszerek”, które szturmem wdarły się na literackie salony.
Pochodząca z Jadownik pisarka 24 lutego gościła w bocheńskiej bibliotece. Spotkanie, prowadzone przez Dorotę Rzepkę, przyciągnęło tłum czytelniczek i czytelników. O sukcesie powieści i popularności autorki świadczyć mogła kolejka po autografy, jedna z dłuższych, jakie w ostatnich latach widziano w sali klubu miejscowej książnicy. 6 marca Wydawnictwo Relacja ogłosiło, że „Akuszerki” mają szansę stać się filmowym, a może nawet serialowym hitem. Opcje filmowe sprzedano, bo zainteresowanie powieścią wyraziła sama Agnieszka Holland. W projekt zaangażowana będzie też Magdalena Łazarkiewicz, reżyserka i scenarzystka, prywatnie siostra Agnieszki Holland.
Mówi pani, że „Akuszerki” to książka dla kobiet i odważnych mężczyzn. Kiedyś o wspomnienia prosiła pani staruszki mieszkające w Jadownikach. Teraz stała się pani zapewne powierniczką porodowych opowieści…
– Pracując jako doula, spotykam się z kobietami w różnych kontekstach, wspieram w ciąży, porodzie, połogu, czasem w stracie. Organizuję spotkania, na przykład Kręgi Opowieści Porodowych. Czasami piszą do mnie ludzie z różnych stron nie tylko Polski, ale i świata, którzy chcą podzielić się ze mną myślami, wrażeniami po lekturze książki. Wzruszająca była dla mnie opowieść pewnego mężczyzny, który przyszedł na spotkanie autorskie i opowiedział mi, że gdy był małym chłopcem, czuł dziwnego rodzaju wzruszenie na widok pewnej nieznajomej pani. Pewnego dnia mama powiedziała mu, że to jest właśnie kobieta, która przyjęła go na świat. Wówczas zrozumiał swoje uczucia. Ale przecież to jest niesamowite! Takie pozaracjonalne, a zarazem poruszające. Te ręce są pierwszymi, które dotykają nowonarodzonego człowieka i często ten ślad gdzieś zostaje. Osobiście mam wielką wdzięczność dla położnych, które znam i z którymi współpracuję jako doula.
Wywiad przeprowadzony przez Aleksandrę Fortunę-Nieć znajdziecie w majowym numerze Kroniki.