Wiąże ich pasja: czerwiec 2022
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
Zaufać psu, który z impetem rusza ze startu i… ciągnie cię za sobą – to jedno, ale dogadywać się tak, aby dotrzeć na metę na pierwszym miejscu – to drugie. Bartłomiej Wójcik ma dwie czworonożne towarzyszki, Cynkę i Holkę. Obydwie stawały już z nim na podium mistrzostw Polski, a jedna z nich niedawno uczestniczyła w mistrzostwach świata. Na czym polega canicross i jak osiągnąć sukces w tym wyjątkowym sporcie?
W przeszłości mieszkaniec Leksandrowej, Nowego Wiśnicza, Krakowa, a obecnie Lublina. 30-letni wychowanek wiśnickiej podstawówki i gimnazjum, a następnie absolwent bocheńskiego „starego ogólniaka”. Ojciec, mąż, właściciel dwóch psów.
W rodzinnych stronach Bartłomiej Wójcik kojarzony jest raczej z klimatami… muzyczno-kulturalnymi. Do czasu ukończenia krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego na kierunku „technika rolnicza i leśna” (2015 r.) jego życie obracało się wokół muzyki. Należał do ogniska muzycznego działającego w Miejskim Ośrodku Kulturalnym w Nowym Wiśniczu, kilku zespołów i chóru parafialnego. Brał udział w wielu mniejszych projektach muzycznych, grając na perkusji, instrumentach perkusyjnych oraz śpiewając. – „Na spotkaniach ze znajomymi czy wycieczkach w góry podstawowym elementem mojego wyposażenia była gitara lub jakiś bęben” – przyznaje.
Tworzył i prężnie rozwijał zespół „Pora Wiatru”. Oprócz mnóstwa zagranych koncertów, muzycy wydali również dwie płyty, doszli do finału talent show „Must Be the Music” (2013 r.) oraz wygrali polską edycję festiwalu „Emergenza”, następnie reprezentując kraj na finałach w Niemczech (2015 r.).
Wraz z grupą znajomych założył działające przy wiśnickim zamku Stowarzyszenie „Grupa Odtwórstwa Historycznego Per Saecula”.
W 2015 r. przeprowadził się za ukochaną do Lublina i rozpoczął pracę na etacie. Obecnie odpowiada za udział swojej firmy w targach i pokazach na całym świecie.
Biegać, a jak sam to nazywa „truchtać bez większych ambicji”, zaczął w wieku 24 lat, po przeprowadzce do Lublina. Z czasem truchtanie przemieniło się w regularne treningi z psami, a następnie starty w zawodach w Polsce i Europie i pierwsze sukcesy.
Bartek razem ze swoją żoną Alicją i ich psami Holką i Cynką tworzą zespół CaniLife. Należą do ścisłej czołówki canicrossu w Polsce. Relacje z treningów i zawodów zamieszczają na Facebooku i Instagramie.
W ostatnich dniach kwietnia Bartek z Holką uczestniczyli w Mistrzostwach Świata ICF (International Federation of Canicross) Plédran 2022 we Francji. Jak wam poszło? Dystans skrócono z 5,5 km na 3,7 km. Powodem była zbyt wysoka, ryzykowna dla psów temperatura. Dwa dni startów wyłoniły najlepiej przygotowane zespoły. Bartek z Holką zakończyli zawody z 25. czasem. – „Zebraliśmy dużo doświadczenia i zaczynamy przygotowania do mistrzostw Europy, które odbędą się w listopadzie w Niemczech” – mówi biegacz.
Tymczasem w maju Bartek wraz z Cynką zadebiutowali w biegu z przeszkodami z cyklu „Hard Dog Race” w Dąbrowie Górniczej. Docierając na metę na pierwszym miejscu, sprawili niemałą niespodziankę, zarówno sobie, jak i pozostałym zawodnikom.
Twoje psy odwiedziły już Bochnię i okolicę?
– Oczywiście! W zasadzie wszędzie z nami jeżdżą, Cynka to nawet na wakacje do Chorwacji. Za każdym razem gdy przyjeżdżamy odwiedzić rodzinę, bierzemy je ze sobą.
Czy kilkanaście lat temu przyszłoby ci do głowy, że w przyszłości będziesz startował w zawodach najwyższej rangi w bieganiu lub jeździe na rowerze z… psem?
– Ja i sport? Jeśli piesze wędrówki po górach to sport, to tak. Ale start na mistrzostwach Polski, a co dopiero na mistrzostwach świata i to jeszcze z psem, zdecydowanie był poza moją wyobraźnią. Nawet nie wiedziałem, że takie dyscypliny istnieją!
Moje największe sportowe sukcesy z czasów szkolnych to bycie bramkarzem w turnieju piłkarskim służby liturgicznej… Co prawda z wychowania fizycznego nigdy nie miałem zwolnienia, ale raczej byłem jednych z tych ostatnich wybieranych do drużyny.
Zaczęło się od psa. Dopiero potem pojawił się sport, prawda?
– Wybrankę mojego serca Alicję brałem w dwupaku, razem z suczką wyżła niemieckiego o imieniu Cynka. Tego typu psy po prostu potrzebują dużo ruchu, więc nasze życie musiało być aktywne, pełne spacerów i wycieczek. Z czasem, po wielu nieudanych próbach oduczania Cynki ciągnięcia na smyczy, padł pomysł na bikejoring, czyli jazdę na rowerze z ciągnącym psem i to Alicja miała pierwotnie startować. Niestety w 2017 roku wjazd na wyższy krawężnik był dla niej dość dużym wyzwaniem, a co dopiero szaleńcza jazda na leśnych ścieżkach. Przejąłem pałeczkę i wybrałem się na pierwsze zawody na rowerze z Cynką, zajmując drugie miejsce.
Pasja do zaprzęgów się rozwinęła, w 2019 roku kupiliśmy drugą suczkę, sprowadzając ją z Czech. Holka, bo tak ma na imię, to greyster, europejski pies zaprzęgowy.
Dalszy ciąg rozmowy, jaką z Bartłomiejem Wójcikiem przeprowadziła Aleksandra Fortuna-Nieć można przeczytać w czerwcowym numerze Kroniki Bocheńskiej.