Nie traćmy głowy: marzec 2024
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
– „W sytuacji, jakiej znaleźliśmy się my Polacy, nie chodzi o to, żeby uspokoić swoje serce, ale też nie o to, żeby rozdrapywać rany i tworzyć sztucznie poczucie zagrożenia, podczas gdy jeszcze realnie go nie ma. Trzeba znaleźć odpowiednią miarę wobec tego, co się dzieje” – mówi dominikanin, ojciec Tomasz Nowak.
Znany jako „Wodzu”, ojciec Tomasz Nowak jest wędrownym kaznodzieją, cenionym za swój charyzmatyczny dar przystępnego przekazywania innym prawd Bożych. Prowadzi swój autorski kanał na YouTube „Strefa Wodza”. Wraz z ojcem Adamem Szustakiem organizują regularne spotkania modlitewne w największych halach widowiskowych w Polsce, wypełniając je po same brzegi. Długi czas pracował w Krakowie. W ostatnich latach był przeorem klasztoru oo. Dominikanów w Łodzi.
W ramach 74. Otwartego Bocheńskiego Wieczoru Modlitwy „Strumienie” w bocheńskim kościele szkolnym ojciec Tomasz Nowak wygłosił wykład „Ziarno i Siewca”. Wieczory modlitwy odbywają się w tym miejscu nieprzerwanie od 2016 roku. To czas konferencji, muzyki uwielbienia i wspólnej modlitwy. Na przestrzeni lat goszczono tu wiele znanych i ciekawych postaci polskiego Kościoła.
Po raz drugi odwiedza ojciec Bochnię?
– Tak. Zawsze gdy myślałem Bochnia, pojawiała się sól. Ale to w Wieliczce bywałem częściej, chociaż mieszkałem w Krakowie przez siedem lat. Aż sam dziwię się sobie, że nie przyjeżdżałem do Bochni. Pamiętam tę wizytę sprzed trzech lat, zorganizowaną w czasie pandemii. To było dla mnie radosne spotkanie, jako kaznodziei wędrownemu brakowało mi podczas lockdownu głoszenia Słowa Bożego. Każdy chyba był wówczas nieco pogubiony, i w pandemii i w tym, co się działo politycznie i społecznie, na przykład wokół marszów kobiet. Będąc w 2020 roku w Bochni, doznałem takiego pocieszenia i umocnienia, zarówno od ludzi, jak i od Pana Boga.
Jak my wszyscy zmieniliśmy się od tamtej pory?
– Zbyt wąsko patrzymy na to, co się wydarzyło na świecie. Biblia podpowiada to samo, że człowiek ma tendencję patrzeć na to, co dzieje się wokół niego zbyt wąsko, w zbyt ograniczony sposób. Łatwo się przez to pomylić…
Co jeszcze się zmieniło? Ludzi w Kościele jest mniej, a na pewno mniej młodzieży. W rodzicach dostrzegam dużo takiego niepokoju, że ich wychowanie czy przykład nie były skuteczne. Martwią się, a czasem nawet obwiniają, że ich dzieci nie idą tymi samymi drogami, co oni. Jest też coraz więcej kruchości w człowieku, takiej emocjonalnej, psychicznej, niezdecydowania, trudności w podejmowaniu wyborów, zarówno jeśli chodzi o pracę, jak i budowanie związków. Pozytywne jest to, że ci którzy się angażują w Kościół, starają się jeszcze bardziej niż kiedyś. Rośnie świadomość ich duchowości. Są coraz ciekawsi wiedzy biblijnej, religijnej. Obserwuję zatem kilka procesów, z jednej strony sekularyzację, a z drugiej pogłębienie wiary.
Czytaj dalej w marcowym numerze Kroniki Bocheńskiej. Z o. Tomaszem Nowakiem rozmawia Aleksandra Fortuna-Nieć.