Im głębiej w las, tym ciekawiej: listopad 2022
Autor: Aleksandra Fortuna-Nieć
Wśród tegorocznych stypendystów burmistrza znalazła się Anna Węgrzyn, która rozbiła pulę uzyskując wysoką punktację w aż trzech konkursach przedmiotowych organizowanych przez Kuratorium Oświaty w Krakowie. Wszystkie prestiżowe tytuły zdobyła będąc w ósmej klasie. – „Gadułą jestem” – stwierdza z uśmiechem. Trudno zaprzeczyć. Ale takich gaduł słucha się z przyjemnością, bo mają w sobie ogromną ciekawość świata, pasję i radość.
Ania rozważała pozostanie w Bochni i podjęcie nauki w I Liceum Ogólnokształcącym, co było dla mniej opcją dość oczywistą i bezpieczną. Ostatecznie wybrała jednak opcję „wyjazdową”. Od września jest uczennicą V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie i bez wątpienia należy do tych osób, które znalazły tam swoje miejsce na ziemi. Jest zachwycona szkołą i atmosferą jaka w niej panuje. – „Trudno nam się po lekcjach rozstać, więc się odprowadzamy. Ktoś idzie na przystanek, to idziemy razem z nim. Ktoś inny musi zrobić jakieś zakupy, to wszyscy ruszamy do sklepu. I tak krążymy, spacerujemy po Plantach, zaglądamy na Rynek Główny, wszędzie mamy blisko, bo szkoła mieści się w ścisłym centrum miasta” – opowiada Ania, która obecnie mieszka w Krakowie, do Bochni wraca tylko na weekendy.
Sztuka robienia notatek
Czy tego się spodziewała? Raczej nie. Słyszała różne opinie, również takie, że „piątka” to wyścig szczurów. Faktem jest, że to jedna z najwyżej ocenianych szkół średnich w Polsce, której uczniowie uzyskują bardzo dobre wyniki na maturze i zdobywają laury podczas olimpiad i konkursów.
– „Nie zauważyłam wyścigu szczurów – twierdzi Ania. – Wiadomo, że uczniowie są ambitni, tacy, którym nauka przychodzi dość łatwo, bo gdyby nie przychodziła, to raczej by ich w tej szkole nie było. Poza tym czuć, że tu nauczyciele lubią uczniów. Wiedzą, że my chcemy tu być. Bo to nie jest szkoła, do której idzie się za karę. Nie ma jakieś przepaści między nami, każdemu zależy na dobrej komunikacji. Jeśli umie się gospodarować czasem i nie marnuje się go, to wystarcza godzin na pozaszkolne zajęcia i spotkania ze znajomymi. Uczymy się poprzez zrozumie, czasem przez skojarzenia. Ważne jest samodzielne robienie notatek. Mało jest rzeczy, które trzeba wykuć na pamięć. Podobnie pracował z nami w podstawówce nauczyciel historii Wojciech Czerny, dzięki czemu lekcje nie były schematyczne”.
Czytaj dalej w listopadowym numerze Kroniki Bocheńskiej.